- przez Kamila
Katania to nie taki oczywisty kierunek podróży. W cieniu Etny, to miasto raczej mieni się we wszystkich odcieniach szarości. Czy warto jechać do Katanii na Sycylii? Czy są tam atrakcje i czeka tam na nas prawdziwe zwiedzanie albo niezapomniane przeżycia? Na przełomie grudnia i stycznia odkrywałam blaski i cienie Katanii na Sycylii! Co mnie zaskoczyło w wulkanicznym mieście obok Etny? Przed Wami Katania i jej atrakcje!
Zobacz
ToggleCzy warto zwiedzać i odkrywać Katanię?
Katania budzi dość skrajne emocje. Ktoś może powiedzieć, że to jedno z tych miejsc we Włoszech, które się albo pokocha, albo znienawidzi. Niektórzy Wam odradzą, inni przeciwnie, bo powiedzą: odkrywajcie, zwiedzajcie, patrzcie szerzej. W moim przypadku to kolejne z tych miast, z którym połączyła mnie relacja w stylu: „to skomplikowane”. I oczywiście na takie love-hate relationship może wpłynąć wiele czynników, podobnie też wyrażałam się o Heraklionie na Krecie, tak tutaj powiem: Katania taka właśnie jest. Jak wygląda Katania? Ma wszelkie odcienie szarości. I metaforycznie i w praktyce. W końcu nie sposób nie zauważyć, że wulkaniczna skała to coś, co wyróżnia to miasto na tle innych włoskich miast!
Jaka jest Katania? Za każdym razem, gdy już mówiłam, choć oczywiście trochę w żartach, że do tej Katanii więcej już nie przyjadę, trafiałam na coś, co sprawiało, że z fascynacją przyglądałam się temu miastu. A poprzeczkę miałam wysoko ustawioną, bo do Katanii przyjechałam nie z lotniska, a z Syrakuz – klimatycznego, wielowiekowego miasta na Sycylii!
Szara Katania mówi dzień dobry
Kiedyś trafiłam na opinię, że Bari w Apulii to najbrudniejsze miasto, jakie ktoś widział i ogólnie mu się tam nie podobało pod względem estetycznym. Zdziwiłam się, bo zupełnie tak nie uważam. A teraz dziwię się jeszcze bardziej, bo Katania to chyba najbrudniejsze miasto, jakie widziałam. Jeśli więc zastanawiacie się, Bari czy Katania – które włoskie miasto mniej może poruszyć zbyt wrażliwych, Bari to jest czysta, włoska perełka.
Nie będę ukrywać, że okolice dworca w Katanii są nieco obskurne – to tam wylądowałam prosto z pięknych Syrakuz. A i pierwsze zdjęcie w rolce aparatu z Katanii to po prostu ulica pełna śmieci. Oczywiście efekt brudu może być nieco potęgowany w moim odczuciu przez dwie rzeczy: wulkaniczną szarość budynków i ulic, ale też… czas Sylwestra! Mnóstwo dodatkowych śmieci to był zapewne efekt szalonej manii sylwestrowego strzelania. Wiem jednak, że nieoczywiste piękno gdzieś zawsze jest ukryte, dlatego nie zważając aż tak bardzo na to, co widzę w okolicach dworca, ruszyliśmy na podbój centrum Katanii!
Katania i zwiedzanie – co warto zobaczyć i robić?
Czy komuś się Katania się na pierwszy rzut oka spodoba czy nie, wbrew wielu opiniom, jest tu co zwiedzać. Pod względem architektury, kościołów, zabytków i ciekawych miejsc jest to miasto, gdzie jest co zobaczyć i co robić. Po prostu i zabytki, i sposób zwiedzania może nieco się różnić od innych sycylijskich czy włoskich miast. W końcu jednak nie o szukanie tego samego, a odkrywanie różnorodności chodzi w podróżach, czyż nie?
Katania i atrakcje w kolorach wulkanu
Nie będę skupiać się na wszystkich zabytkach i atrakcjach Katanii, bo musiałby tu powstać kolejny wpis. Nie było też moim celem w Katanii zaliczanie jak największej liczby atrakcji, a fajne przeżycia i odetchnięcie od zimy. Podzielę się więc tu pokrótce ciekawymi miejscami, które najbardziej przyciągnęły moją uwagę.
Szara jak popiół architektura
Włoskie place to jest życie! W Katanii znajdziecie ich kilka, najbardziej znany to jednak Piazza del Duomo, czyli Plac Katedralny. A tu trudno nie zwrócić uwagi na Fontannę Słonia z wulkanicznej skały. Słoń jest symbolem Katanii, a jego zadaniem jest bronić mieszkańców tego miasta. Inną obrończynią Katanii jest Święta Agata, patronka miasta. To właśnie jej imieniu poświęcona jest Katedra. Wyjątkowo hucznie obchodzone są święta na cześć Świętej Agaty, obchodzone w lutym. A że mieszkańcy Katanii lubią fiesty, o czym piszę niżej, to warto wówczas wziąć pod uwagę przyjazd tutaj!
Ciekawostka: W Katanii znajdziecie słodkości o nazwie Piersi Świętej Agaty – podobno te zostały obcięte Agacie w ramach tortur. Ciastka w kształcie kobiecego biustu zajadałam już jednak w Bisceglie w Apulii – też nawiązujące do legend i wierzeń. Ach, taka jest właśnie Italia! Via Etnea to najważniejsza ulica Katanii. To z jej perspektywy możecie podziwiać w oddali wulkan Etnę. Ze względu jednak na noworoczne tłumy, raczej wolałam szukać alternatywy i zwiedzać poboczne ulice centrum Katanii. A tam, oprócz licznych knajpek i ciekawej architektury, znajdziecie też sporo street-artu. W tej szarej rzeczywistości aż chce się czasem powiedzieć, co innego pozostaje Katanii, jak nie kolorowanie rzeczywistości?
Kolorowe miejsca w Katanii
Kolorowo jest też w okolicach Targu Rybnego La Pescheria – kultowego już miejsca, gdzie w dzień toczy się targowe życie, a wieczorami tłoczą się lokalsi, by zjeść coś wśród licznych knajpek. Przyjemne lokaliki wśród zapachu ryb i w otoczeniu wody zlewanej z rybnych skrzynek? This is Catania!
Niezwykle klimatycznym miejscem, gdzie odetchnąć można od zgiełku dużego miasta, okazał się Plac Belliniego wraz z widokiem na Operę i Fontannę. Jednak to nie tylko sycylijski urok tego miejsca i postać sławnego kompozytora robi robotę, ale też smakołyki, jakie tam odkryłam. Podczas mojego wyjazdu najbardziej upodobałam sobie jednak okolice zamku w Katanii!
Zamek Ursino, czyli najmilsze miejsce w Katanii
Miałam to szczęście, że nocowaliśmy w okolicy Castillo Ursino. W ten sposób trafiłam tam kilka razy i za każdym razem poprawiał mi się humor – zwłaszcza gdy szarość Katanii dawała się we znaki. To tu musicie przyjść, gdy tak jak ja, powiecie sobie „więcej do tej Katanii nie przyjadę”. I nie o sam zamek chodzi, a o niezwykle przyjemny, zielony, a i nasłoneczniony plac z ławeczkami! W okolicy Zamku Ursino znajdują się też liczne bary i restauracje, a niektóre z nich polecam z własnego doświadczenia. Widać też, że lokalsi lubią tu przesiadywać, wygrzewając się w zimowym słońcu.
Castello Ursino jest też ciekawy ze względu na to, że ponad 300 lat temu znajdował się bezpośrednio nad morzem, a teraz dzieli go od wody cała dzielnica. Jak to możliwe? Oczywiście dzięki Etnie – po wybuchu lawa zwiększyła powierzchnię miasta i do morza jest teraz stąd z 500 metrów!
Co jeszcze zwiedzić w Katanii?
W wulkanicznym stylu niewątpliwie jest też architektura na najstarszej ulicy Katanii. Wszystkie te miejsca zachęcają do powolnego odkrywania zakamarków tego miasta. Fanom klasycznego zwiedzania może przypaść do gustu Klasztor Benedyktynów, który dziś jest uczelnią. Wprawdzie obejść wokół w miarę nam się go udało, jednak zwiedzanie, mimo że nawet miało być darmowe w pierwszą niedzielę miesiąca, było niemożliwe w tym czasie. Bo tak…
Weszliśmy więc do pobliskiego kościoła, bo był otwarty. A jak wiemy, Włosi znają się na rzeczy i mają najlepsze kościoły i katedry. No i się nie myliłam, bo Kościół Świętego Mikołaja to największy obiekt sakralny na Sycylii. Co najbardziej mnie zaskoczyło? Oprócz pięknie wpadającego światła była to monumentalna szopka stworzona z rozmachem. Co w niej było jednak wyjątkowego? To, że oczywiście znajdowała się u podnóży wulkanu Etny!
Katania na Sylwestra i nie tylko!
Katania lubi się bawić i świętować, tego ukryć się nie da. W grudniu i styczniu, a więc w okresie Sylwestra i Nowego Roku bezapelacyjnie na każdym kroku usłyszycie odgłosy fajerwerków. Uwierzcie mi, że Sycylijczycy uwielbiają strzelać bardziej niż Polacy. Do tego stopnia, że jeszcze grubo przed północą zaczął się z wielkim hukiem pokaz ich siły. Fanką tego typu atrakcji nie jestem, ale tak tu już jest.
Natomiast zabawę, nocne życie, fiestę i wspólną celebrację Katańczycy mają chyba we krwi. Zapewne to, co widziałam to tylko niewielki wycinek tego, jak mógłby wyglądać Sylwester i Nowy Rok w Katanii bez pandemii. Jedno jest pewne. Przez te kilka świątecznych dni widzieliśmy mnóstwo miejscowych i turystów, którzy dumnie przemierzali najważniejszą ulicę Katanii Via Etnea. Ochoczo też gromadzili się na placach, gdzie choć raczej imprezy noworoczne zostały odwołane, tak nie zabrakło świątecznych iluminacji, a nawet muzycznych atrakcji. Nie wspomnę też o tłumach w knajpkach, barach i restauracjach. Katania żyje bez względu na wszystko!
Z ciekawostek: w Katanii choinki i świąteczne ozdoby sponsorował… producent podgrzewaczy tytoniu. Gdzieś indziej by to zupełnie nie przeszło, no ale Włosi lubią chyba sobie popalić. Wszędzie ten ogień!
Katania zimą ciepła, ale w cieniu zabytków
Na przełomie grudnia i stycznia w Katanii spotkała nas temperatura około 17-20 stopni. Na Sycylię można więc jechać o dowolnej porze roku. Czy to sprawiło, że w Katanii się wygrzałam? Niekoniecznie, ale musicie wiedzieć, że mnie jest ciągle mało stopni. Jednak jak to w dużym mieście, wobec licznych monumentalnych budynków, kościołów i zabytków, centrum Katanii jest trochę jakby w cieniu. Efekt ten wizualnie na pewno potęguje szara kolorystyka budynków.
Jeśli szukacie miejsca w pełnym nasłonecznieniu, to takie oczywiście da się znaleźć. Ja dogrzewałam się we wspomnianej już okolicy Zamku Ursino. Jednak podczas zwiedzania i nieśpiesznych spacerów będziecie raczej lawirować między światłem i cieniem. Wspominałam już, że Katania ma swoje blaski i cienie – także te dosłowne! Zapewne w upalne lato ten efekt ten może być bardzo przyjemny, gdy zechcecie odpocząć od palącego skórę, sycylijskiego słońca. Nie jest to jednak typowy kierunek na plażę…
Plaża w Katanii, na którą nie doszłam
Podobno Sycylijczycy w Nowy Rok z chęcią kąpią się w morzu. Podobno, bo niestety na plażę w Katanii nie dotarłam. A oczywiście taki miałam cel – w końcu kto nie chciałby 1 stycznia spędzić wpatrując się w błękitną taflę wody? Rzeczywistość jednak przyniosła mi nieco inne atrakcje. Nad morze wybraliśmy się nie tyle spontanicznie, co po prostu… pieszo. I nie doszliśmy tam. Wszystko zapowiadało, że nawet nocujemy w niedalekiej odległości od morza. W końcu miało być to tylko kilkaset metrów, maksymalnie kilometr w linii prostej.
Wybraliśmy się więc radośnie na noworoczny spacer. Z okolic jednej z najfajniejszych miejscówek, bo sprzed Zamku Ursino, ruszyliśmy przez dość specyficzną dzielnicę. Potem sprawdziłam w sieci, że niektórzy uznają ją za niebezpieczne „slumsy”, trzeba bać się o swoje kosztowności. Ja jednak daleka jestem od takich sformułowań i stygmatyzacji miejsc, nic nie jest czarno-białe! Tak samo bezzasadne są pytania, czy Katania jest na pewno bezpieczna. Tak czy inaczej, na plaże nie dotarliśmy, a jedynie dobiliśmy do przemysłowego portu!
Oczywiście plaże w Katanii istnieją, ale na jej obrzeżach. Jeździ tam komunikacja miejska, chociaż poza sezonem chyba rzadko. My zawróciliśmy! Katania w końcu to jedzenie, nie było więc sensu dreptać dalej w nieznane o pustym żołądku. Sycylijskie, błogie lenistwo na plaży po prostu jeszcze przede mną! W Katanii albo gdziekolwiek indziej na tej pięknej wyspie.
Katanię trzeba zjeść
Każdego dużego miasta trzeba posmakować dosłownie, czyli zjeść wszystko to, co najlepszego ma do zaoferowania. Nie inaczej jest w przypadku Katanii. W końcu to duże sycylijskie miasto, a co innego można robić we Włoszech, jak nie przyjąć sporą dawkę glutenu i innych smakowitych kąsków. O tym, co i gdzie zjeść w Katanii stworzyłam kolejny wpis, bo to też nie taka oczywista sprawa!
Jest jednak jedna sprawa, o której muszę wspomnieć. Niestety kilka razy odbijaliśmy się od zamkniętych drzwi restauracji i knajp, na których nam zależało. Zapewne to kwestia świątecznych dni, specyfiki Sycylii, ale też niestety pandemii. Dlatego w Katanii trochę trzeba wiedzieć, nie tylko gdzie zjeść, ale znać też alternatywy. O polecanych przeze mnie sprawdzonych miejscówkach piszę: GDZIE ZJEŚĆ W KATANII? DOBRE RESTAURACJE, CUKIERNIE I PUBY
Nieoczywiste piękno i klimat Katanii
Na szczęście po przejściu wielu kilometrów, odbijając się od drzwi niektórych miejscówek – od restauracji po muzea, przyjmując na klatę różne podróżnicze porażki, trafialiśmy również na wyjątkowe miejsca z klimatem. Niejednokrotnie długie spacery pieszo po mieście, a czasem przedzieranie się przez tłumy, rekompensowało spojrzenie na Etnę migoczącą gdzieś tam w oddali.
Katania w cieniu wulkanu, ze wszystkimi swoimi blaskami i cieniami, zdecydowanie jest warta zobaczenia. I kto wie, może nawet powrotu? W końcu tylko 3 godziny lotu dzieli nas od tego, by znów znaleźć się na wulkanicznej, sycylijskiej ziemi w Katanii!
Czy warto jechać do Katanii?
Katania to miasto we wszystkich odcieniach szarości, a to chyba wystarczający powód, żeby je odkrywać, zwiedzać i chłonąć 😊. Może nie jest to kierunek na klasyczne, wakacyjne wycieczki, ale na city break na Sycylii już tak. Mam nadzieję, że ten wpis wystarczająco Was do tego przekonał. A gdyby było Wam mało argumentów, wpis o Syrakuzach oraz jedzeniu w Katanii dostatecznie Was zachęci.
ZOBACZ: SYRAKUZY – CO ZOBACZYĆ, BY POCZUĆ KLIMAT SYCYLII? WYJĄTKOWE ATRAKCJE
Dajcie znać, czy byliście w Katanii. Jakie są Wasze opinie o tym sycylijskim mieście u podnóża wulkanu? A może odkryliście inne ciekawe miejsca w Katanii i w ogóle na Sycylii?
Śledźcie mnie także na Instagramie – tam w zapisanych stories znajdziecie relację z Sycylii. Na bieżąco dzielę się też innymi ciekawymi miejscami i doświadczeniami – nie tylko we Włoszech!
Z uściskami,
Kamila