Moje doświadczenia – podsumowanie lipca i sierpnia

Moje doświadczenia – podsumowanie lipca i sierpnia

Minęło już ponad pół roku, odkąd ten blog ujrzał światło dzienne. To chyba najlepszy czas, aby nieco więcej napisać z tej prywatnej perpsketywy! Jako że najlepiej jest zapamiętywać to, co dobre, zacznę więc ten cykl od podsumowania najbardziej słonecznych miesięcy w roku, czyli lipca i sierpnia.

Jak minął mi ten letni czas? Czego nowego doświadczyłam, co mnie delikatnie rozczarowało i jakie drobne przyjemności towarzyszyły mi na co dzień? Zapraszam na podsumowanie moich letnich przeżyć z lipca i sierpnia!

Pod ciężarem przeprowadzki

Lipiec i sierpień, a nawet czerwiec, wiążą się w tym roku u mnie z przeprowadzką. Wszystko niestety bardzo się rozwlekło. Przeprowadzki w lecie to chyba nie jest najlepszy pomysł. Łatwiej i przyjemniej? A i owszem. Jeśli chcemy robić to sobie i nie cieszyć się dobrą pogodą, z którą w naszym klimacie bywa różnie. Bo w tym czasie można się pakować, sprzątać, przenosić, rozpakowywać, sprzątać i układać… W międzyczasie, w zależności od sytuacji, trzeba szukać mieszkania, wynajmować albo kupować i w ogóle załatwiać wszelkie formalności. Zanim skończycie, powieje już chłodem.

U mnie dodatkowym problemem był falstart, czyli przeprowadzka w miejsce, które po dokładnym obejrzeniu, w ogóle nie powinno być wynajmowane! Kto lubi pozostałości po innych lokatorach, gdzie oprócz ich rzeczy, jest też miejsce na inwazję moli? Na szczęście udało nam się stamtąd „uciec”. W rezultacie wszystko przesunęło się o miesiąc, no i dołożyło problemów. Wakacje spędziłam nie na walizkach, ale kartonach i pakunkach.

https://www.instagram.com/p/CCBpVxcJ37m/

Wynajem mieszkania to ciekawe doświadczenie samo w sobie. W końcu tak łatwo móc zamieszkać gdzieś indziej, czasem wręcz gdziekolwiek tylko się zechce albo trafi! Prawdziwa gratka dla poszukiwaczy nowego. Bywa jednak męczące i ma spore ograniczenia.

Mam też wrażenie, że właściciele mieszkań jeszcze sporo muszą się u nas nauczyć, jeśli chcą traktować wynajem jako inwestycję albo biznes. I nie narzekam tu na koszty wynajmu. Przyzwyczajeni do faktu, że i tak ktoś wynajmie, nie są w stanie świadczyć tej usługi na wysokim poziomie. A wierzcie, przeżyłam sporo absurdalnych sytuacji przez lata. Pewnie niemal każdy wynajmujący miałby mniej lub bardziej ciekawą historię do opowiedzenia na ten temat. Niejednokrotnie na zlecenie, ale też prywatnie, pisałam poradniki, na co zwrócić uwagę przy wynajmie mieszkania. Pomijając klasyczne wskazówki, jak też moje własne doświadczenia, teraz bym powiedziała, że totalnie na wszystko trzeba zwracać uwagę. W skrócie jednak moje trzy hity: winda za ścianą sypialni, widok z okna na własny, ogromny blok w kształcie litery U i mole spożywcze. Uważajcie!

Tworzyć swoje miejsce na ziemi, a może poszukiwać ciągle czegoś nowego? Ja ciągle myślami jestem gdzieś pomiędzy i czasem bywa to dla mnie wręcz zgubne. Sprawy wynajmu wydają się przyziemne, ale takie pytanie przy tej okazji jest dla mnie całkiem sensowne!

Odkrywania Warszawy ciąg dalszy

Lipiec i sierpień to dla mnie czas dalszego odkrywania Warszawy, zwłaszcza pieszo. Choć jestem tu już prawie 2 lata, wciąż zaskakują nie zielone okolice, zaułki, urokliwe uliczki, trochę też te topowe miejsca w stolicy. To odkrywanie po części wynika z przeprowadzki i poszukiwania mieszkania wraz z fajną okolicą. Jednak lato rządzi się swoimi prawami i ten czas sprzyja miejskiemu zwiedzaniu! Warszawa zresztą jako miasto pełne kontrastów, wciąż mnie zaskakuje i jest tu mnóstwo miejsc do poznawania. Wbrew pozorom, przez to, że na odkrywanie stolicy trzeba spojrzeć w alternatywny sposób, jest to trudniejsze, ale niekiedy może ciekawsze niż zwiedzanie Krakowa. Owszem, w Krakowie mieszkałam wiele lat i pewnie nawet alternatywne miejsca nieco mi się przejadły, ale czyż nie mamy tam wszystkiego podanego nieco bardziej na tacy? 😉 Pewnym zwieńczeniem tego wałęsania się po Warszawie są moje dwa przewodniki z listą ciekawych miejsc:

Warszawa i jej panorama – najlepsze punkty widokowe

Najpiękniejsze parki na Mokotowie – lista zielonych miejsc na spacer w Warszawie

Teraz chciałabym nieco odpocząć od warszawskiej tematyki, zachować ją trochę bardziej dla siebie. A jeśli już, to skupię się na tym, co to miasto ma do zaoferowania nie na zewnątrz, a bardziej od wewnątrz. Jesień i zima w stolicy, miejmy nadzieję, przyniesie ku temu wreszcie jakieś fajne okazje. Może to letnie aura, może różne obostrzenia, może mniejsza oferta i odwołane wydarzenia, ale jakoś nie ciągnęło mnie teraz do przeróżnych atrakcji w budynkach i organizowanych eventów.

Wieś w Warszawie lato w mieście stokrotka

Lubelskie zaskoczenia i turystyka po polsku

Tego lata odkryłam też w końcu uroki Lubelszczyzny. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do zwiedzania tych rejonów. Choć zdarzało mi się przemierzać lubelskie w drodze do pewnej podkarpackiej perełki… 😉 Może właśnie dlatego nie wydawał mi się to kierunek szczególnie ciekawy do zwiedzania! Jednak żeby nie było, tym razem nie na przyrodzie się skupiłam, a na Lublinie, który bardzo mnie zaskoczył. A wszystko to było dziełem przypadku, bo nie do Lublina jechałam, a do słynnego Kazimierza Dolnego. W obu tych miejscach byłam, ale ostatecznie z wyjazdu wyszedł mi typowy city break w dużym mieście, z którego jestem bardzo zadowolona!

Dlaczego warto jechać do Lublina? Co tam robić, zobaczyć i gdzie zjeść? O dość krótkim, ale ciekawym pobycie w Kazimierzu Dolnym i Lublinie napiszę już wkrótce!

Lublin widok na Zamek i Stare Miasto

Nie wypaliło za to sporo moich innych pomysłów na wakacyjne wyjazdy. Polska jest piękna, ale pod względem turystyki nieco specyficzna. W tym roku też trudno spodziewać się było utartych schematów. Nie jest jednak zaskoczeniem, że niektóre miejsca są przereklamowane, noclegi byle jakie i drogie, a komunikacja publiczna przeładowana. W niektóre miejsca to bez auta w ogóle nie dojedziecie, bo mamy wykluczenie komunikacyjne. Poszukiwanie noclegu też nie jest łatwym zadaniem, jeśli nie są to te największe polskie miasta. A jeśli już znajdujesz coś alternatywnego, ceny również potrafią niemile zaskoczyć. I wtedy uświadamiasz sobie, że za cenę organizowanego na szybko, nawet krótkiego wyjazdu, wyskoczysz na fajne, zagraniczne wakacje. To trochę smutne!

Z drugiej strony, w tym roku niektóre miejsca, takie jak Kraków, zupełnie świeciły pustkami, a ceny dobrych noclegów zachęcały i dalej zachęcają do odwiedzin. Dlatego mam nadzieję, że niektórzy dobrze wykorzystali ten czas, zwiedzając topowe kierunki, niegdyś oblegane przez turystów z Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Ja mało podróżowałam, ale to nic straconego. Najlepsze dla mnie wyjazdy to te poza sezonem, bo nie lubię tłumów ani też tej typowo urlopowej atmosfery. To nie te wakacyjne wyjazdy wspominam najlepiej… 😉

Przy okazji, podsyłam wątek o odpowiedzialnej turystyce. Może macie na ten temat swoje przemyślenia albo sposoby działania?

https://www.instagram.com/p/CDwNcIRJmNW/

Jedzenie na mieście po lockdownie, czyli warszawskie restauracje

Jedzenie na mieście w Warszawie towarzyszyło mi tego lata szczególnie mocno. Z jednej strony przez przeprowadzkę, a tym samym braki w lodówce. Jednak też przez chęć nadrobienia po czasie zamknięcia restauracji. No i oczywiście zwyczajnie miło jest odkrywać ciekawe restauracje i inne miejsca w wakacyjnej aurze. Szczególnie jeśli te posiadają ogródki na świeżym powietrzu. Czy udało mi się odkryć jakieś szczególne miejsca? Trudno na to pytanie odpowiedzieć tak lub nie. Do niektórych miejsc wracałam, a inne miałam już w planach. Nie ukrywam też, że większość z nich odwiedzałam wraz z aplikacją GoOut, o której już wspominałam na blogu. W końcu za ten rabatownik zapłaciłam, a korzystanie przez kilka miesięcy nie było to możliwe przez koronawirusa. Także nadrabiałam 😉!

O GoOut i ciekawych restauracjach w Warszawie już pisałam, ale będę musiała podsumować jeszcze ten temat, jeśli chodzi o knajpki i samą aplikację w 2020 roku. Na bieżąco też polecam ciekawe restauracje w Warszawie i nie tylko na moim Instagramie. Jeśli lubicie dobre jedzenie, zachęcam Was do śledzenia moich stories 😊. Część relacji z restauracji zapisałam w „wyróżnionych” na moim profilu.

Ogólnie jednak, w nowych czasach po zamknięciu knajp i lockdownie, trochę dzieje się w warszawskiej gastronomii. Część miejsc świeci pustkami, pod innymi ustawiają się kolejki. Jedne restauracje stawiają na promocję i w ten sposób przyciągają klienta, inne podnoszą ceny, aby odbić sobie straty. Nie zawsze widać logikę w tych działaniach, ale takie czasy, że trudno przewidzieć różne skutki. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę twarde dane ekonomiczne. Na pewno coś się zmienia, przetasowuje, odpadają najsłabsi… Jak to będzie w przyszłości? Z perspektywy klientów i miłośników odkryć kulinarnych, życzę nam przede wszystkim dobrego jedzenia, miłej obsługi, ciekawego klimatu i przyjemnych wnętrz! Oby coś dobrego też z tego wyszło.

Bycie turystą po warszawsku

Pod koniec sierpnia miałam okazję zwiedzać Warszawę w trochę typowy, turystyczny sposób, oprowadzając siostrę po stolicy. Był to pretekst, by spędzić więcej czasu w tych znanych miejscach, jak Stare Miasto, Pole Mokotowskie, Powiśle albo Królikarnia. Mieszkańcy Warszawy raczej mało korzystają z typowo turystycznych miejsc czy też wręcz rzadko w ogóle bywają w Śródmieściu. Kto w końcu spędza weekend na Warszawskiej Starówce? Zupełnie inaczej niż ma to miejsce w Krakowie! Tam Rynek, Stare Miasto i Kazimierz, mimo natłoku turystów, wciąż są głównymi miejscami spotkań dla mieszkańców.

Wiem mniej więcej z czego to wynika w stolicy, zdaję sobie sprawę, że niektóre miejsca to żaden ósmy cud świata, w końcu to miasto kontrastów. Jednak Warszawska Starówka, Rynek Główny, urokliwe uliczki z kamienicami, miejsca pamięci i ślady burzliwej przeszłości, ale też Łazienki Królewskie, Powiśle czy Solec – naprawdę jest tam co zobaczyć i co robić. Na pewno są to niezłe atrakcje dla turystów, ale i mieszkaniec będzie miał co robić w wolnym czasie. Na samej Starówce na pewno problematyczna i to delikatnie mówiąc, jest oferta gastronomiczna. Jednak myślę, że to nie tylko warszawski problem, a wielu miejsc w Polsce tłumnie odwiedzanych przez turystów.

Wracając jednak do mojego oprowadzania po stolicy, oczywiście sama poznałam kilka miejsc, w których to nie zdążyłam jeszcze być. Także zachęcam do odkrywania swoich miast w wolnym czasie. I do zwiedzania Warszawy również!

Kolumna Zygmunta i Starówka w Warszawie

Po prostu letnie chwile

Lato uciekło nam zbyt szybko? Takie poczucie to dobry pretekst, aby spojrzeć na czas z perspektywy tych małych przeżyć i drobnych przyjemności. To, co dobre mija zwykle szybko, czasem niezauważone i niedocenione. Czego takiego właśnie doświadczałam w lipcu i sierpniu, typowo letniego, o czym prawie zapomniałam wspomnieć, bo przecież to takie mało istotne? Smakowałam lata! Przeprowadzka do miejsca blisko owocowo-warzywnych straganów jakoś mi to wreszcie ułatwiła. Łapałam promienie słońca, może nie w takich dawkach co niegdyś, ale tym bardziej były miłe! Siedziałam trochę na trawie, uziemiając się i gruntując. Podziwiałam burze, które lubię, ale których się boję. Załapałam się na niewiele, ale jednak kilka parnych wieczorów, kiedy to nie trzeba zakładać nic dodatkowo na siebie. O obserowaniu zieleni, chmur albo słońca nie trzeba chyba wspominać? Przy okazji, niebo w Warszawie jest jakieś inne niż na południu Polski, serio!

Żeby nie było tak ckliwie, na rower wsiadłam w tym czasie 2 albo aż 3 razy. To zdecydowanie za mało, jak na moje dawne, rowerowe standardy. I pewnie mogę wyrzucić sobie więcej, ale na tym polegają uroki lata. Czasem jest zwyczajnie leniwie. Albo jak kto woli, slow lifestyle’owo.

Piknik na Polu Mokotowskim

2 miesiące to jednak dużo na jedno podsumowanie i trudno wdawać się w szczegóły… Na bieżąco jednak dzielę się tymi drobnymi przeżyciami na moim Instagramie, dlatego z tego miejsca zapraszam Was do obserwacji :).

A jak Wam mija to lato?

Z uściskami,

Kamila

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Do góry